6 scenariuszy jak opozycja może pokonać PiS
22 lipca 2020
W II turze wyborów prezydenckich chodzi o głosy, kto ich zbierze najwięcej, ten wygrywa. To banalne, ale warto o tym pamiętać.
Wygrywa ten, kto w rywalizacji w 380 powiatach i za granicą dostanie więcej głosów. Dla przykładu, jeśli w każdym z powiatów jeden kandydat dostanie o tysiąc głosów więcej niż konkurent, to wygra różnicą 380 tys. głosów. Nie ma tu znaczenia frekwencja i podział procentowy, liczy się czy w danym powiecie/mieście na prawach powiatu dostał tych głosów więcej niż mniej. Z takiego rozkładu strat i zysków bierze się ostateczny wynik wyborów. W taki sposób o 1 mln głosów Bronisław Komorowski pokonał w 2010 roku Jarosława Kaczyńskiego. W ten sam sposób Andrzej Duda pokonał w 2015 roku Bronisława Komorowskiego o pół miliona głosów. Ciekawy jest jednak podział zysków i strat w konkretnych miejscach i jak z 1 mln przewagi dzisiejszej opozycji nad PiS w 2010 roku zrobiło się 0,5 mln strat w 2015 roku i 0,4 mln strat w 2020 roku. Patrząc w ten sposób na rywalizację pomiędzy opozycją i PiS kreślimy pięć scenariuszy odzyskania przewagi + jeden scenariusz specjalny. Jako baza posłużą nam wybory prezydenckie w 2010 roku, kiedy to Bronisław Komorowski wygrał II turę z Jarosławem Kaczyńskim różnicą około 1 mln głosów (odliczając zagranicę, w której B. Komorowski uzyskał 40 tys. głosów przewagi).
Zaznaczając konkretne powiaty, kreślimy scenariusz, w którym stan rywalizacji pomiędzy opozycją i PiS wraca do stanu z 2010 roku. Nie oznacza to, że opozycja w danym powiecie czy mieście musi wygrać, po prostu stan rywalizacji w danym powiecie wraca do stanu z 2010 roku. Celem jest uzbieranie dodatkowych przynajmniej 500 tysięcy głosów, które dałyby zwycięstwo Rafałowi Trzaskowskiemu i mogą dać wygraną w 2025.
Scenariusz 1 - ściana wschodnia
W tym scenariuszu (chyba najczęściej powtarzanym w mediach) opozycja wraca do poparcia z 2010 roku w czterech wschodnich województwach, którymi są podlaskie, podkarpackie, lubelskie i małopolskie. Najwięcej do uzyskania jest tu w powiatach: nowosądeckim (22 337), nowotarskim (21 311), tarnowskim (16 016), Białymstoku (14 412) oraz w powiecie limanowskim (13 596).
Nad realnością takiego scenariusza każdy powinien zastanowić się sam, biorąc pod uwagę liczbę posłów opozycji z tamtego regionu, kto rządzi tam w województwach (szczególną rolę odgrywają marszałkowie województw rozdzielający pieniądze z Unii), a także praktyki religijne w tamtym regionie. Pamiętajmy, że to tylko jeden z możliwych scenariuszy, na który zbyt wiele czasu i dyskusji poświęca się każdego dnia.
Scenariusz 2 - bastiony na zachodzie
Ten sam efekt wyborczy opozycja osiągnęłaby “odbijając”, a bardziej precyzyjnie mówiąc przywracając, stan rywalizacji do stanu z 2010 roku w najbardziej opozycyjnych z województw pomorskim, zachodniopomorskim, lubuskim, wielkopolskim i dolnośląskim. Najwięcej można zyskać tu w powiatach: kłodzkim (10 773), starogardzkim (9 801), chojnickim (9 762), konińskim (9 667) i dzierżoniowskim (8 882).
Oprócz województwa dolnośląskiego są to miejsca, w których dominacja polityków opozycji w sejmikach i wśród posłów jest zdecydowana. Są to regiony, które tradycyjnie głosowały na opozycję i powinno dać jej wiele do myślenia, dlaczego w tych regionach straciła pół miliona głosów, które dałyby jej w minionych wyborach zwycięstwo. Jednocześnie powinien być to kierunek zmian w samej opozycji — tego, kto reprezentuje ją w tamtych regionach i czy dobrze wykonuje swoją pracę.
Scenariusz 3 - centralna Polska
Scenariusz z bastionami na zachodzie to nie jedyna droga do wygranej. Innym kierunkiem jest odzyskanie poparcia w centralnej Polsce a dokładnie na Mazowszu, na Śląsku, w łódzkim i opolskim. Tam opozycja mogłaby najwięcej zyskać w powiecie cieszyńskim (17 933), żywieckim (15 343), nyskim (12 805), opolskim (12 009) oraz wodzisławskim (11 934).
Kluczowy w tym scenariuszu jest Śląsk, gdzie strata w stosunku do 2010 roku to 250 tys. głosów. Mimo że Rafał Trzaskowski wygrał na Śląsku z Andrzejem Dudą, to jednak nadal opozycja traci tam do PiS 250 tys. głosów różnicy sprzed 10 lat.
Scenariusz 4 - południowo-zachodni
Innym scenariuszem jest tu scenariusz biorący pod uwagę Śląsk oraz województwa opolskie, dolnośląskie i lubuskie. W tym przypadku znowu kluczowy jest Śląsk, ale postawienie tylko na te 4 województwa i doprowadzenie do stanu z 2010 roku spowodowałoby, że wybory wygrałaby opozycja. Najwięcej do zyskania jest tu w tych samych powiatach, które wskazane zostały w przypadku trzeciego scenariusza, a więc w powiecie cieszyńskim (17 933), żywieckim (15 343), nyskim (12 805), opolskim (12 009) oraz wodzisławskim (11 934).
Scenariusz 5 - północno-zachodni
Kolejnym scenariuszem do uzyskania efektu przewagi nad PiS przez opozycję jest przywrócenie poparcia z 2010 roku w województwach pomorskim, kujawsko-pomorskim, zachodniopomorskim, wielkopolskim i warmińsko-mazurskim. Najwięcej do zyskania jest tu w powiecie inowrocławskim (11 979), świeckim (10 324), starogardzkim (9 801), chojnickim (9 762) oraz konińskim (9 667).
Pamiętajmy, każdy z tych scenariuszy z osobna daje przewagę w głosach opozycji w starciu z PiS i tylko jeden z nich bierze pod uwagę “ścianę wschodnią”. Praca do odrobienia dla opozycji jest właśnie na zachodzie kraju tam, gdzie jeszcze niedawno niepodzielnie rządziła i gdzie zdobywała rekordowe poparcie. Mówienie, czy jeszcze gorzej bojkotowanie wschodnich województw jest nieporozumieniem. Opozycja przegrywa nie na wschodzie, ale na zachodzie kraju.
Scenariusz 6 - miasta i powiaty
Scenariuszem specjalnym opartym nie na regionach a na rodzaju powiatów jest scenariusz nr 6, w którym opozycja wraca do poparcia z 2010 roku w miastach na prawach powiatu oraz okalających je powiatach. Co ważne same miasta to tylko 200 tys. głosów, niezbędna byłaby więc tu współpraca tych miast z powiatami, praca “miejskich” polityków za granicami swojego miasta. Najwięcej do zyskania jest tu w powiecie nowosądeckim (22 337), tarnowskim (16 016), kieleckim (15 186), Białymstoku (14 412) oraz powiecie rzeszowskim (13 286).
We wszystkich tych scenariuszach zakładamy, że tam, gdzie poparcie jest wyższe, niż było w 2010 roku (duże miasta jak Warszawa, Poznań, Gdańsk), pozostaje na tym samym poziomie.
Czym różnił się 2020 od 2010 roku?
W powiatach w całej Polsce Rafał Trzaskowski w stosunku do Bronisława Komorowskiego stracił ponad 1 900 tys. głosów, zyskał jednak ponad 300 tys. w stosunku do 2010 (głównie w dużych miastach). Ostatecznie milionowa przewaga Bronisława Komorowskiego pomniejszona o 1 900 tys. głosów w powiatach w całej Polsce dałaby przewagę Andrzejowi Dudzie sięgającą 900 tys. głosów. Dzięki zyskaniu ponad 300 tys. głosów w miastach ta przewaga wynosiłaby 600 tys. a dzięki zyskaniu za granicą przewagi 200 tys. ostateczny wynik to 400 tys. głosów przewagi.
Jak mógł wygrać Bronisław Komorowski?
Jako ciekawostkę podobne zyski i straty sprawdziliśmy, porównując lata 2015 i 2010. Tam jeden scenariusz, który dziś opozycja brałaby pewnie w ciemno, dałby zwycięstwo Bronisława Komorowskiego, a to oznacza powrót do poparcia z 2010 roku wyłącznie w miastach powiatowych. Gdyby kampanii B. Komorowskiego udałoby się zawalczyć wyłącznie o te miasta, udałoby mu się odrobić ponad 600 tys. głosów i wygrać wybory.
W powiatach praktycznie w całej Polsce Bronisław Komorowski stracił dokładnie 1 500 000 głosów w stosunku do swojego konkurenta. Tam, gdzie zyskał w stosunku do 2010 roku, przełożyło się to na 36 tys. głosów. Dodatkowo stracił głosy za granicą (50 tys. głosów różnicy). I na sam koniec — trzy ostatnie wybory prezydenckie w podziale na powiaty. Jeśli opozycji nie uda się powstrzymać pochodu PiS na zachód, będzie jej bardzo trudno uzyskać większość w Polsce nawet przy 100% frekwencji w największych miastach.