Dwie Polski

Autor: OGB Pro 14 stycznia 2022

Wszyscy znamy wyniki wyborów zarówno parlamentarnych, jak i tych prezydenckich, ale prawda o politycznej Polsce jest ukryta głębiej. Zamiast jednej Polski mamy dwa kraje i dwie polityczne rzeczywistości. Ta pierwsza w większych miastach, ta druga w powiatach. Dopiero, gdy analizuje się te dwie Polski osobno, można zauważyć, jak bardzo się od siebie politycznie różnią i jak z roku na rok Polska powiatowa politycznie rośnie w siłę.

Żeby zrozumieć zachodzące zmiany w polityce, należy Polskę podzielić na dwie części.

Ta pierwsza to 66 powiatów grodzkich (tzw. miasta na prawach powiatów), czyli 66 największych miast w Polsce, takich jak Warszawa, Wrocław, Kraków, ale też Radom, Kielce czy Częstochowa, w których mieszka obecnie 9,9 miliona wyborców. 

Ta druga to 314 powiatów ziemskich tzw. Polska powiatowa — małe miasta i miasteczka, wsie, czyli Polska prowincja. Mieszka tam ponad 20 milionów wyborców.

Podział Polski
na powiaty ziemskie i grodzkie

Uprawnieni do głosowania w powiatach ziemskich i grodzkich

Od lat stosunek mieszkańców w powiatach ziemskich do mieszkańców 66 miast na prawach powiatu wynosił mniej więcej 2:1. Jednak w trakcie wyborów jeszcze w 2011 roku, gdy ostatnie zwycięstwo parlamentarne odnosiła Platforma Obywatelska, stosunek wyborców z powiatów ziemskich do powiatów grodzkich wynosił bardziej 3:2.

Struktura wyborców

Przebudzenie prowincji

Na przestrzeni lat, udział głosujących osób z powiatów ziemskich stale się zwiększał — podczas wyborów parlamentarnych w 2011 roku wśród wszystkich osób idących do urn, niecałe 62% stanowili mieszkańcy powiatów ziemskich, a podczas wyborów prezydenckich w 2020 roku było to już ponad 66%. Zwiększyła się również frekwencja w powiatach, w wyborach do Sejmu w 2011 roku wyniosła ona 45%, a przy okazji pierwszej tury wyborów prezydenckich w 2020 roku wynosiła już 63%. I choć frekwencja rosła także w miastach, to z wyborów na wybory polityczna rola 314 powiatów ziemskich rosła a tym samym ich wpływ na wyniki wyborów w całym kraju. Nawet po latach wzrostów, powiaty ziemskie ze względu na mniejszą frekwencję niż w miastach nadal nie stanowią takiej części wyborców w całym kraju, jak wynikałoby to z liczby mieszkających tam wyborców. W wyborach parlamentarnych 2011 roku mieszkańcy powiatów stanowili 66% uprawnionych do głosowania i tylko niecałe 62% wszystkich głosujących, ale już w 2020 w dniu wyborów prezydenckich mieszkańcy powiatów stanowili 68% uprawnionych do głosowania i ponad 66% wszystkich głosujących.

Dlaczego struktura wyborców w dniu głosowania jest tak ważna? Im większą część wyborców w dniu głosowania stanowią mieszkańcy powiatów ziemskich, tym większy mają oni wpływ na ostateczny wynik wyborów i na politykę w całym kraju. To im chcą się przypodobać politycy, tam kierowane są też większe środki. Analogicznie im mniejszą część w dniu wyborów stanowią wyborcy miast, tym ich siła oddziaływania na politykę w kraju maleje, a rządzący mogą poświęcić ich interesy na rzecz innych grup. Obserwujemy to od 2015 roku i najmocniej odczuliśmy w trakcie wyborów prezydenckich. W 2011 roku różnica pomiędzy frekwencją w miastach a frekwencją w powiatach wyniosła 10 p.p. w I turze wyborów prezydenckich w 2020 roku różnica frekwencji wyniosła już tylko 5,5%.

Frekwencja

Zagarnięci przez jedną partię

Ten ogromny polityczny potencjał dostrzegło i wykorzystało Prawo i Sprawiedliwość, które skupiło swoją uwagę na Polsce powiatów ziemskich, pozycjonując jednocześnie swojego głównego rywala Platformę Obywatelską jako partię dużych miastach i elit.

Strategia PiS okazała się sukcesem. W 2011 roku w wyborach parlamentarnych poparcie dla PiS w powiatach ziemskich wynosiło 33%, w 2019 wyniosło już niemal 50%. Czyli nie tylko polska powiatowa jako całość rosła w siłę z wyborów na wybory, ale też drastycznie została zagarnięta przez jedną partię. W ciągu 8 lat od 2011 do 2019 PiS podwoiło liczbę zdobytych głosów w 314 powiatach ziemskich z 2 794 628 głosów w 2011 roku do 5 774 665 głosów w 2019 roku. Andrzej Duda w I turze wyborów prezydenckich w 2020 roku mógł liczyć tam już na 6 243 957 głosów.

Głosy w powiatach ziemskich

W wyborach parlamentarnych 2019 roku pośród 115 powiatów z najwyższym poparciem PiS-u nie znalazł się ani jeden powiat grodzki, czyli żadne z większych miast.

Stracona szansa Platformy

Gdy przyjrzymy się największemu rywalowi PiS, czyli Platformie Obywatelskiej to jej wyniki w powiatach ziemskich pokazują, dlaczego ta partia oddała władzę w 2015 roku i do tej pory nie potrafi jej odzyskać. Poparcie dla PO w powiatach ziemskich spadło z 34% w 2011 roku do 22% w wyborach parlamentarnych 2019 roku. Kluczowy wydaje się moment wyborów prezydenckich w 2015 roku, gdy prezydentem RP był nadal Bronisław Komorowski, jeszcze wtedy w trakcie I tury poparcie dla Komorowskiego w powiatach wyniosło 30%. Niewielką zmianę widać w 2020 podczas wyborów prezydenckich gdzie Rafał Trzaskowski mógł liczyć w I turze na 25% poparcia w powiatach ziemskich, ale było to i tak dwa razy mniej niż poparcie dla Andrzeja Dudy.

Poparcie w powiatach ziemskich

Wybory prezydenckie i niezwykle wyrównana II tura dobitnie pokazały, kto decyduje o przyszłości politycznej w Polsce. Różnica we frekwencji pomiędzy miastami a 314 powiatami ziemskimi wyniosła jedynie 4,10 p.p. czyli najmniej w historii. Wyborcy z powiatów ziemskich stanowili rekordowe 66,86% wszystkich wyborców (najwięcej w historii), a sam Andrzej Duda zdobył 7 721 605, czyli prawie 75% wszystkich głosów, które na niego padły. Wśród wyborców Rafała Trzaskowskiego wyborcy z powiatów ziemskich stanowili tylko 58,5% wszystkich jego wyborców. Kolejny raz Polska powiatowa pokazała swoją siłę i to faktycznie ona wybrała Prezydenta RP na kolejne 5 lat. Nie jest też nigdzie powiedziane, że ten trend wzrostowy znaczenia Polski powiatowej nie będzie kontynuowany.

Platforma w 2011 zdobyła 2 929 316 głosów w powiatach ziemskich, w 2019 roku mogła liczyć już tylko na 2 554 471 głosów, mimo że liczba wyborców na powiatach ziemskich pomiędzy 2011 a 2019 rokiem wzrosła z 9 164 517 wyborców do 11 809 453 czyli o ponad 2,5 miliona głosów. 

Straty PO nie udało się nadrobić w powiatach grodzkich, czyli w miastach na prawach powiatu, skąd pochodzi większość popularnych polityków tej partii jak Rafał Trzaskowski, Donald Tusk czy Bartosz Arłukowicz.  

Poparcie dla Platformy Obywatelskiej zauważalnie spadło pomiędzy wyborami parlamentarnymi w 2011 roku a wyborami w 2015 roku z 47% do 29%. Jednak kolejne lata przyniosły poprawę dla PO w miastach, podczas wyborów sejmowych 2019 Platforma uzyskała niemal 37%, a rok później w pierwszej turze, Rafał Trzaskowski zdobył tam niemal 40% głosów. Odzyskiwanie poparcia w miastach nie miało jednak takiego przełożenia na ostateczny wynik wyborów, właśnie dlatego, że rola miast w całym “mix-sie” wyborczym malał.

Poparcie w powiatach grodzkich

Perspektywy na 2023

Od tego, czy utrzyma się trend wzmacniania roli powiatów ziemskich w wyborach, będzie zależeć wynik przyszłych wyborów. Jeśli rola powiatów będzie rosłą, a co za tym idzie, będzie rosnąć procent wyborców z powiatów ziemskich wśród wszystkich głosujących, nawet świetne wyniki w miastach nie pozwolą opozycji odzyskać władzy. Drugi warunek, który musi spełnić PiS, by władzę utrzymać to utrzymanie hegemonii wśród tych wyborców. Po wyeliminowaniu PSL dziś największym zagrożeniem w Polsce powiatowej są dla PiS nowe twory polityczne jak Polska 2050 Szymona Hołowni oraz Agrounia Michała Kołodziejczaka. To właśnie tam, nie w metropoliach rozegra się główna walka o rząd po 2023 roku. Powiaty mają o wiele większy rezerwuar głosów ze względu na mniejszą frekwencję, zmobilizowani mieszkańcy prowincji są w stanie przegłosować miasta w niemal w każdej sprawie.

Według naszej najnowszej prognozy parlamentarnej stosunek wszystkich wyborców w podziale na Polskę powiatową i powiaty grodzkie wynosi 63% do 37%, co by oznaczało powrót do sytuacji z 2015 roku. Także różnica w prognozowanej frekwencji pomiędzy powiatami ziemskimi a grodzkimi wynosi dziś 10 p.p., a to by wskazywało, że bardziej niż w miastach wyborcy są zdemotywowani w Polsce powiatowej. Tutaj należy upatrywać spadku poparcia dla PiS o 10 p.p. w stosunku do wyborów w 2019 roku. Poparcie dla PiS w powiatach ziemskich wynosi 37,7%, a w powiatach grodzkich sięga 24%. Jeśli chodzi o KO, dziś ich poparcie w powiatach ziemskich wynosi 20%, a w powiatach grodzkich 35,6%. To oznacza, że PiS traci poparcie w powiatach, ale nie na rzecz swojego największego rywala i od odzyskania tych głosów i pobudzenia do głosowania mieszkańców tych powiatów zależy los przyszłej większości.

Jak widać walka o Polskę (czyli głównie tę powiatową) nadal trwa i nie została jeszcze rozstrzygnięta. 

Przeczytaj także

Nowa prognoza do Senatu (09.2023)

Na 24 dni przed wyborami prezentujemy naszą najnowszą prognozę do Senatu przygotowaną według nowego modelu. Czy Pakt Senacki może być pewny wygranej? Wszystko wskazuje...

Prognoza parlamentarna (09.2023)

Najnowsza prognoza parlamentarna StanPolityki.pl już jest! Sprawdzamy nie tylko wyniki i podział mandatów, ale też prognozujemy, gdzie może pojawić się kolejny mandat do Sejmu...

Prognoza do Sejmu (09.2023)

Najnowsza prognoza do Sejm StanPolityki.pl już jest! Sprawdzamy nie tylko wyniki i podział mandatów, ale też prognozujemy, gdzie może pojawić się kolejny mandat do...

Sondaż parlamentarny IBSP (09.2023)

Jak wyglądałyby ławy sejmowe na podstawie sondażu parlamentarnego Instytutu Badań Spraw Publicznych dla StanPolityki.pl przeprowadzonego w dniach 7-11 września? Czy Prawo i Sprawiedliwość nadal...